wtorek, 1 grudnia 2015

PREMIERA "Kosogłos cz. 2"

Odłożyłem gniewnie słuchawkę i krzyknąłem jakbym myślał, że mnie usłyszy:
- Czy ty musisz być tak cholernie uparta?! - Szczerze mówiąc w głębi serca dziękowałem jej za to, że taka była - zwłaszcza na arenie. Gdyby nie ona kto wie, czy jeszcze byłbym żywy. Kto wie, czy moja twarz nie byłaby wyświetlana na sklepieniu areny, gdyby nie Katniss. Była taka... no cóż idealna, piękna, oszałamiająca... Nie umiałem oprzeć się wspomnieniom z Igrzysk, kiedy to nasze usta był tak blisko siebie. Mogłoby się wydawać, że byliśmy wtedy idealnie dobraną parą - tacy mieliśmy się wydawać, to była szansa na wygraną. No a potem czar prysł! Wciąż pamiętam jak powiedziała "Chyba spróbujemy o wszystkim zapomnieć" jak gdyby zapomniała o tym wszystkim co było między nami. A może nic nie było? Może jest tak dobrą aktorką, że udało jej się omamić nawet mnie? Może padłem ofiarą jej pięknych oczu, delikatnej oliwkowej skóry i kasztanowych włosów splecionych w warkocz. Trudno mi cokolwiek teraz powiedzieć. Wiem, że chciałbym ją trzymać w objęciach za każdym razem, gdy ja lub ona będziemy tego potrzebować, chcę mieć ją przy sobie, ale wiem, że to nie możliwe, bo ona chce być wolna. Chciałabym założyć z nią rodzinę, ale wiem, że ona nie chciałaby tego zrobić. Chciałbym cieszyć się jej szczęściem i ocierać jej łzy, ale wiem, że ona nigdy mi ich nie ukaże. Ale jeśli już żadnej z tych opcji nie da mi los (a los mi nie sprzyja, wbrew zapewnieniom Effie i reszty Kapitolu) to chciałbym chociaż widzieć, że jest szczęśliwa, z tego co robi. Że uspokoiła już swoje niepokoje i stara się normalnie żyć. Chciałbym codziennie zanosić jej świeży chleb, który piekłbym z całym sercem. Może kiedyś nawet upiekę i ozdobię jej tort ślubny... Dopiero teraz uświadomiłem sobie kim jestem... Jestem głupim, pogubionym w sobie piekarzem, który jest okrutnie zakochany w dziewczynie, która nie ma zamiaru więcej się do niego odezwać. Ale z drugiej strony, gdy mieliśmy zjeść jagody wyglądała realnie. Wyglądała jakby na prawdę chciała się poświęcić. Chociaż może nie chodziło o mnie, a o całokształt. Po prostu chciała pokazać, że nie jest marionetką Kapitolu, sam chciałem to zrobić, ale chyba mnie to przerosło. I teraz wiem kolejną rzecz: ona jest ode mnie silniejsza. Właściwie wiedziałem to już od dawna... Nigdy nie dawałem sobie szans na zwycięstwo, kiedy wchodziliśmy na arenę, wiedziałem, że mam nikłe szanse. Miałem nadzieję, że ona przeżyje i będzie mogła pławić się w blasku chwały.
Właściwie czemu ciągle tu siedzę?! Powinienem już siedzieć w pociągu, by ją odebrać, by pomóc jej w tym co teraz przechodzi, a jeśli ma serce to na pewno nie zapomniała o tym, że zabiła człowieka, ani o jej rodzinie i o całej reszcie... Z drugiej strony nie mogę tego zrobić. Powinienem jedynie pójść do Gale'a i powiedzieć mu co się dzieje z Katniss. To jego darzy uczuciem, to znaczy - tak mi się wydaje. Wstałem i zarzuciłem na ramiona płaszcz. Otworzyłem drzwi i poszedłem w stronę domu rodziny Hawthrone. Zapukałem do drzwi i natychmiast zobaczyłem twarz jego matki.
- Dzień dobry, czy jest Gale? - Zabrzmiałem jak małe dziecko, chcące wyciągnąć na podwórko swojego przyjaciela, podczas gdy nie byłem już ani dzieckiem, ani nie miałem tu przyjaciela.
- Nie. Wyjechał. - Dokąd mógł wyjechać bez matki i rodzeństwa? Może pojechał po Katniss, do Dwójki?
- Wie pani, czy pojechał po Katniss, do dystryktu Drugiego?
- Nie mogę powiedzieć, gdzie pojechał, ale nie. Nie pojechał tam.
- Dobrze. Przepraszam za problem. - Odszedłem zrezygnowany, zapominając o tym po co tu jestem. Wchodząc do domu ujrzałem przewrócone szafki i usłyszałem huk.  Chwilę potem przybiegło do mnie dwóch strażników pokoju, którzy unieruchomili mnie i wynieśli. Wnosząc mnie do wozu ogłuszyli mnie, a moją ostatnią myślą było "Mam nadzieję, że Katniss jest bezpieczna tam, gdzie jest..."
***
Cześć Trybuci! Trochę się spóźniłam, bo "Kosogłosa" oglądałam w dzień premiery (20.11), ale wcześniej nie byłam w stanie napisać nic konkretnego, a jak widzicie ten post też jest dość chaotyczny, wiec miejcie nadzieję, że się ogarnę.
A co myślicie o tego typu notkach? Fajna odmiana, czy coś bezsensownego?

1 komentarz: